poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 21.~ Jesteś moim życzeniem urodzinowym

27.08.2013r.
10:11
Edynburg
Skreśliłam kolejny dzień na dużym kalendarzu, wiszącym nad moim łóżkiem. To już siedemdziesiąty odkąd wróciłam. Po co je liczę? Nie mam pojęcia. Moje życie wygląda od pewnego czasu tak samo.  Wstaje około 10. Siedzę w moim pokoju. Może coś zjem i uczę się, albo czytam książki. Nic się chyba we mnie nie zmieniło. Włosy urosły mi pewnie z centymetr. Jestem może trochę bardziej zmęczona, blada i śpiąca,ale najwidoczniej można żyć bez powietrza. Harry był moim tlenem, więc tak się czuje. Nie ma mojego życia. Nie ma nic. Jest smutek, pustka i ból, który przeszywa moje ciało każdej nocy. Właśnie wtedy jest najgorzej. Wracają wspomnienia. Przecież kiedyś mogłam żyć bez niego. Niestety teraz nie potrafię. Myślę, że nigdy nie będzie już tak samo. Nigdy nie będę szczęśliwa. Bez niego to nie możliwe. W pewnym momencie w naszym życiu pojawia się ktoś i później bez tej osoby nic nie ma sensu. Tak właśnie było że mną i Harrym...
Ciągle to samo, ale dzisiejszy dzień musiał być inny. Wolałam monotonnie. Mogłam się w niej zagłębić. Jednak 27 sierpnia od 20 lat świętowany był jako moje urodziny. Po co żyłam? Nie wiem. Zrobiłam więcej złego, niż dobrego. Kochałam i niszczyłam, dlatego w końcu ktoś mnie zniszczył... Chciałam cofnąć czas i zostać w Londynie. Nie mogę być z nim, ale bez niego upadam. Z każdym dniem zamiast lepiej jest gorzej... Żyjąc czułam, że umieram. Umierając chciałam żyć. Każdy powiedziałby "zapomnij, żyj dalej", ale ja nie potrafiłam. Nie mogłam funkcjonować bez niego. Mogliśmy być tylko przyjaciółmi, albo po prostu się widywać. To by wystarczyło. Wiedziałabym, że jest szczęśliwy, pomagała i cieszyła się z sukcesów. Teraz? Nie zostało mi nic. Chciałam odzyskać sens życia. Sens mojego poświęcenia. Odnajdywałam go tylko przy grobie Jack'a. Tak często tam jeździłam...

Harry jednak nie zadzwonił, ani razu. Choć tak bardzo na to czekałam. Moje życie urozmaicały rzadkie rozmowy z Eleanor i Louisą... Chłopcy dzwonili może trzy razy, za to Zayn robił to co drugi dzień, aż do 18 sierpnia. Potem nasz kontakt się urwał. Dopiero El wytłumaczyła mi, że zaręczył się z Perrie i pewnie nie ma czasu.
Czasami chciałam się spakować i wrócić do Londynu, ale przecież Harry się nie odezwał. Może zapomniał, a przecież tego chciałam...
Mój telefon zawibrował dwa razy co oznaczało, że przyszła nowa wiadomość. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Niall.
"Happy 21th B-Day, Lilly! Have a  fun! xx". Dalej dostawałam esemesy o podobnej treści od Liam'a, Louis'a, Eleanor, Danielle, Perrie, Louisy, Toma i starych znajomych z Edynburga. Po południu nawet Zayn napisał zwyczajne "Happy Birthday!". Od Harrego w dalszym ciągu nic...

Rodzice zorganizowali mały podwieczorek. Nie wiem co chcieli świętować. Z dnia na dzień stawałam się starsza i traciłam kolejne dni życia. Mama nawet upiekła moje ulubione ciasto cytrynowe. Czułam się jakbym nadal była małą dziewczynką, która tęskni za swoim ukochanym tatą. Jak co roku przyszło paru znajomych z sąsiedztwa. Postanowiłam trochę się ogarnąć. Założyłam lekką i zwiewną sukienkę. Rozpuściłam niesforne bląd włosy. Kiedy zeszłam, mama postawiła świeczki na cieście i kazała mi dmuchać. Goście zebrali się dookoła, a ja lekko pochyliłam się nad wypiekiem.
-Ale najpierw życzenie!- krzyknął ojczym.
"Chcę, żeby Harry był przy mnie"- pomyślałam i szybko zdmuchnęłam wszystkie żółte punkciki. Rozległy się głośne brawa. Wszyscy wrócili do poprzednich rozmów, a ja wyszłam na ławkę przed domem. Patrzyłam w niebo i chmury. Przypominałam sobie jego cudowny dotyk. Dotknęłam usta na których złożył ostani pocałunek i nagle ktoś zasłonił mi oczy. Znałam te ręce. Delikatne, ciepłe i duże dłonie... Śniłam będąc na jawie? Upajałam się tymi słodkimi omamami. "Harry"- mruknęłam i odwróciłam się, ale to chyba nie był sen, a jeśli nawet to cholernie realistyczny... "Harry?"- powtórzyłam ze zdziwieniem, ale też bardzo radośnie. Poczułam to miłe "coś" w brzuchu, które miałam okazję doświadczyć gdy go pierwszy raz zobaczyłam i z każdym kolejnym spotkaniem.
-Masz dziś urodziny. Chciałem powiedzieć wszystkiego najlepszego.- wyciągnął w moją stronę czerwony duży prostokąt.
-To prezent?- zapytałam.
-Tak. To znaczy nie. Chciałem ci to oddać.- wtedy rozpoznałam, że to mój zeszyt.- i chciałem przeprosić, bo ja... ja go przeczytałem.- urwał. Spojrzałam w jego oczy. Nie do końca dotarło to wtedy do mnie. Jak to przeczytał? Czyli musiał poznać wszystkie moje uczucia i emocje. Zobaczył to wszystko od mojej strony.
- Na początku mało rozumiałem. Wiem z tego tylko, że mnie kochałaś.- dotknął mojej dłoni.- Nie wiedziałem co zrobić i poszedłem do Eleanor. Ona mi wszystko opowiedziała.
-Nie Harry. Nie kochałam.- szepnęłam.
-Jak to?- jego źrenice znacznie się rozszerzyły.
-Ja cię nadal kocham.- przybliżyłam się do niego.
-Dasz mi szansę? Teraz gdy już wszystko wiem. Nie możesz mnie ochronić przed prawdą, a ja nie mogę żyć bez Ciebie.- spojrzał na mnie. W odpowiedzi zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej i delikatnie pocałowałam tylko moje malinowe wargi. Czułam jak momentalnie stanęły mi łzy w oczach.
-Jesteś moim życzeniem urodzinowym.- zaśmiałam się i schowałam twarz w jego klatce piersiowej. Przytulił mnie mocno i wiedziałam, że już nigdy nie puści.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.- szepnął mi do ucha.- wróć ze mną do Londynu.- spojrzał mi w oczy. Zaczęłam płakać. Słone strumienie spływały po moich policzkach. Nie wierzyłam w to wszystko. Kiedy tylko go zobaczyłam wrócił sens mojego życia. Tak bardzo go kochałam,  kocham i kochać będę. Harry wziął mnie na ręce. Spojrzałam na niego pytająco.
-Zabieram cię gdzieś.- mruknął mi do ucha.
-W środku są goście, ja...
-Uciekniesz z własnej imprezy.-zaśmiał się. W tej chwili z domu wyszła moja mama z ojczymem.
-Harry!- krzyknęła.- wreszcie jesteś.- uśmiechnęła się. Nie wiedziałam jak to rozumieć, ale zaraz wszystko mi wytłumaczyli.- Myślisz, że nie wiem co się działo? Lou mi wszystko wytłumaczyła. Harry dziś rano zadzwonił, że po ciebie przyjeżdża. Spakowałam ci potrzebe rzeczy. Miłych wakacji!- puściła nam oczko i wróciła do środka. Ojczym zapakował walizki, a my wsiedliśmy do auta.
-Szczęśliwej drogi dzieciaki.- krzyknął gdy powoli ruszaliśmy.
-Mogę wiedzieć gdzie...
-Nie.- przerwał mi Harry. Wiedziałam, że nic z niego nie wyciągne, więc dałam spokój. Po dwóch godzinach okazało się, że wróciliśmy do Londynu, ale nie pokierowaliśmy się do domu tylko na lotnisko.
-Mam nadzieję, że mama spakowała paszport.- mówił chłopak kiedy czekaliśmy do odprawy i sięgnął do mojej walizki. Całe szczęście był tam. Z racji tego, że była noc nikt nie interesował się za bardzo tym, że Harry Styles-właśnie ten, jest na lotnisku. Całe szczęście. Szybko przeszliśmy przez wszystkie czynności i udaliśmy się do samolotu. Zajęliśmy miejsca oczywiście w pierwszej klasie, bo nie mogłam przekonać Stylesa, że nie może wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Byłam strasznie zmęczona. Zamknęłam oczy i ostatnie co usłyszałam to. "Witamy na pokładzie samolotu Londyn-" i wtedy zasnęłam.

//Wiem... Zawaliłam po całej linii. Wstyd było mi nawet tu wchodzić i gdy parę dni temu odwiedziłam bloga zaczęłam płakać. Kiedy zaczęło się nim interesować parę osób dałam ciała... Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to straszne problemy w moim życiu, ale myślę, że nikogo to nie obchodzi, więc wreszcie jest pierwszy rozdział drugiej części... Hurra... Jeszcze raz przepraszam. Teraz wszystko wróciło do normy i będę dodawać rozdziały regularnie. Pozdrawiam, całuję. :*

sobota, 12 października 2013

Przepraszam.

Przepraszam, ale nawaliłam. Nowe rozdziały miały być od października, a narazie nic nie dodałam... Miałam sporo rzeczy do zrobienia w nowej szkole do tego doszły problemy uczuciowe, ale jest już lepiej :3 Pierwszy rozdział się tworzy... Nie chce żeby był jakiś smentny. Dodam go niebawem. Pozdrawiam <3

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 20.~ Wieczność? To całkiem za mało.

18.06.2013r.
08:55
Londyn
Otworzyłam powoli oczy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. W gardle miałam przysłowiowego "kapcia". Leżałam w moim tymczasowym pokoju. Teraz już byłym. Zamrugałam oczami i nagle wszystkie wspomnienia z nocy jakby dopiero trafiły do mojej głowy, zajmując wszystkie myśli. Pamiętam, że gadaliśmy o trasie, trochę wypiliśmy i graliśmy w butelkę. Śpiewałam z Harrym tą cudowną piosenkę, a później... Cóż jak to ja musiałam wszystko spieprzyć i zaczęłam się śmiać, osunęłam od niego i powiedziałam, że jestem nieźle wstawiona. Potem poszłam spać. Nie wiem czy powinnam się za to na siebie wkurzyć czy być szczęśliwą. Tak na prawdę to miałam coraz więcej wątpliwości co do wyjazdu. Wiedziałam co robić w takiej chwili. Wyjęłam zdjęcie Ralph'a z torebki, które zawsze miałam przy sobie. Nie mogę tak skrzywdzić Harrego. Tego sobie bym nie darowała. Poszłam do łazienki się ubrać i umyć. Założyłam rurki i biały t-shirt. Otworzyłam moją walizkę i zaczęłam wkładać do niej wszystkie ubrania, które były na półkach. Opróżniłam szuflady. Wszystko idealnie się zmieściło.  Pożegnałam się z pokojem i całym domem. Było trudno. Tak naprawdę spędziłam tu wiele wspaniałych chwil, które zachowam w głowie. Będą tylko moje. Zeszłam na dół. Serce coraz mocniej mi się zaciskało. Nie chce stąd wyjeżdżać, ale muszę. Każdy kąt coś mi przypominał. Nie zawsze było kolorowo, ale jednak... Całe szczęście, że wspomnienia są na zawsze. Będę nimi żyła. Czekali już wszyscy oprócz Stylesa, żeby się pożegnać. Zabolało, że mnie olał, ale to pewnie lepiej. Spojrzałam na smutne miny całej piątki, łącznie z El. Pierwszy podszedł Louis.
-Proszę, zostań.- przytulił mnie.
-To niemożliwe.- szepnęłam. Po chwili wszyscy dołączyli się do uścisku. Zaczęłam płakać, a ze mną Niall, Eleanor, Louis, nawet Liam uronił parę łez. Za to Zayn był wściekły.
-Widzisz, nie chcesz jechać.- spojrzał na mnie Malik.
-Chcę.- zagryzłam wagę, żeby nie rozpłakać się jak dziecko.
-Wszystko przez tego durnego Stylesa.- fuknął.
-Nie! On nic do tego nie ma.- oburzyłam się.
-Jego możesz oszukać nie mnie.- oderwaliśmy się od siebie.
-Zayn! Daj spokój. Jej jest wystarczająco ciężko. Ja ją rozumiem. Dzwoń często.- uśmiechnął się Li.
-Codziennie.-dodał Niall.
-Obiecuje.- otarłam policzki. Eleanor wtuliła się w Louisa. Tak bardzo jej tego zazdrościłam.
-I co ja bez ciebie zrobię?- zapytała z wyrzutem.- oni zaraz wyjadą. Nie zostawiaj mnie samej.- szlochała. Lou wyprowadził ją na górę. Zostałam sama z Niall'em, Liam'em i Zayn'em.
-To ja zamówię taksówkę.- wzięłam do ręki stary telefon po Els, który mi dała, bo przecież mój się roztrzaskał. Usłyszałam za sobą trzask zamykających się drzwi.
-Ja cię odwiozę.- powiedział Styles, który właśnie przez nie wszedł.
-Nie trzeba. Naprawdę.- uśmiechnęłam się blado. Jeszcze tego mi brakowało.
-Daj spokój nie będziesz płaciła tyle pieniędzy jeżeli mogę ci pomóc.- wziął moją walizkę.- przyjemniej tak.
-Na taksówkę jeszcze mi starczy.- czułam się urażona.
-Kto mówi o taksówce. Odwiozę cię do domu. Do Edynburga.- totalnie mi szczęka opadła.
-Harry...- zaczęłam.
-I tak cię odwiozę.- spojrzał na mnie smutno.
-Najlepiej zrobisz jak się zamkniesz. Ja ją odwiozę.- wtrącił się Malik.
-Ty?- zaśmiał się Harry.- przecież nawet nie masz prawo jazdy.
-Ale ona woli jechać ze mną. Woli mnie. Rozumiesz?- mulat uniósł brew.
-Skąd masz taką pewność?- Styles odstawił walizkę i podszedł do Zayn'a.
-Nie wierzysz? Może zapytaj się swojego najlepszego przyjaciela Louis'a.- kpił z niego.- nigdy jej nie miałeś, a tak bardzo się starałeś. Mi wystarczył jeden wieczór. Z resztą twój kumpel mi pomógł. Dwie najważniejsze osoby w twoim życiu zrobiły z ciebie frajera!- śmiał się.- pogódź się z tym, bo nim jesteś!- Harry przesunął się jeszcze bliżej.
-Wykorzystałeś ją. Jesteś dupkiem.- wziął go za koszulę i przycisnął do ściany.
-Ej spokojnie!- Niall z Liam'em momentalnie ich rozdzielili. Harry jednak nie dawał za wygraną.
-Jedźmy już!- wtrąciłam się. Nie mogłam dopuścić żeby przeze mnie się jeszcze pobili.
-Nie skończyłem z tobą! Dokończymy tą rozmowę.- to zabrzmiało jak groźba.
-Już nie mogę się doczekać!- odkrzyknął mu Zayn, gdy opuszczaliśmy dom.
-Cześć chłopcy. Ogarnijcie i zajmijcie się nim jakoś.- powiedziałam do Horan'a i Payne'a. Lokowaty zapakował moje bagaże. Nie miałam ochoty, co ja gadam! Nie chciałam, żeby on mnie odwoził. Bałam się sama siebie. Mogłam w każdej chwili zrobić coś głupiego. Czytaj wyznać mu miłość. Myślę, że dam radę, ale jednak... Wsiadłam do znanego mi już czarnego, sportowego auta. Włączyłam radio. Może to powstrzyma go przed próbami zaczęcia rozmowy. Z domu wybiegła zapłakana Eleanor, a za nią wyszedł smutny Louis.
Wyszłam do niej. Brunetka bez słowa rzuciła się mi na szyję. "Błagam nie zrób czegoś głupiego. Obiecaj mi to."- szepnęła. Przytuliłam ją jeszcze mocniej. "Obiecuję"- pojedyncza łza skapnęła na mój policzek.
-Zawsze możesz tu wrócić, jeden telefon i czekamy na ciebie.- nawet Tommo pociągał nosem.- nawet ze mną się tak nie żegna- wskazał na Els.
-Bo ty wrócisz, a ona już nie.- usta jej zadrżały.- poza tym nie przeżyłeś złego.- powiedziała już ciszej.
Otarłam jej kciukiem oczy. - dobra jedźcie już, bo jej nie puszczę w końcu.- uśmiechnęła się lekko.- Harry ufam ci.- zwróciła się do Stylesa, na co on skinął głową. Odjeżdżaliśmy bardzo po woli. Machałam cały czas El i Lou, dopóki nie zniknęli za rogiem ulicy. Radio grało jakąś smętną piosenkę. Wyłączyłam się, cały umysł. Nie ma go obok mnie- powtarzałam jak mantrę. Tak bardzo chciałam dotknął jego skóry i spojrzeć w oczy. Oboje milczeliśmy. Po kilku minutach uświadomiłam sobie, że nie jedziemy w dobrą stronę.
-Harry czy ty znasz drogę?- zapytałam wkurzona.
-Mam GPS-a.
-To dlaczego jedziemy w złym kierunku?- zirytowałam się.
-Chcę się z tobą jeszcze pożegnać. Poświęcisz mi tą godzinę, o nic innego nie proszę.- skręcił w jakąś drogę pomiędzy drzewami. Teraz ją poznałam. Jechaliśmy tędy z tej nieszczęsnej imprezy.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się ukradkiem. Zaraz, co?! NIE, NIE, NIE! Co ja najlepszego robię. Niech zawraca. Jadę do domu! Jednak z moich ust nie padło żadne słowo sprzeciwu. Siedziałam jak zaczarowana. Nie wiedziałam co się wydarzy. Dojechaliśmy przed znany mi drewniany domek. Wyglądał uroczo. Słońce świeciło przez korony drzew i czuć było przyjemny wietrzyk. Pachniało latem... Wolnością... Szczęściem... i dlatego tak bardzo mnie to irytowało.
-Dlaczego tu?- pokręciłam głową.
-Bo właśnie tu uświadomiłem sobie co tak na prawdę do ciebie czuję. Przejdziemy się?- zmienił natychmiast temat. Skinęłam głową. Poszliśmy w głąb lasu. Właśnie w to miejsce gdzie wyznał mi miłość. Czułam na szczęście, że jestem silna.
*Muzyka*
-Pięknie jest.- rozejrzałam się.
-Wiem, dlatego cię tu przyprowadziłem.- uśmiechnął się.- Lil wiesz, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, to było jak uderzenie pioruna.- zaczął. Czułam jakby opowiadał o mnie.- Nie wiedziałem co się ze mną dzieję. Myślałem, że cię nie lubię, ale gdy ty mi to okazywałaś bolało. Z czasem doszedłem do wniosku, że jesteś najlepszą osobą jaką spotkałem w życiu. Byłaś i jesteś taka piękna, mądra i dobra. Mogłaś się przecież nie zgodzić na ten spacer. Przecież mnie nie kochasz.- zamilkł na chwilę.- i tamtej, nocy gdy zobaczyłem cię z Zayn'em. To było straszne... Zobaczyłem, że gdzieś poszliście i to ja podniosłem ten fałszywy alarm o policji. Pewnie mnie za to nienawidzisz.- tak na prawdę to powinnam mu podziękować za to, że mnie uratował z tej opresji.- odpowiesz mi na jedno pytanie?
-Raczej tak.- spojrzałam na niego wyczekująco. Ta rozmowa była trudna, ale liczyło się, że rozmawiałam z nim, ale po raz ostatni.
-Co jest między tobą a Zayn'em?- utkwił swoje spojrzenie w butach.
-Nic. Lubię go i tyle. Wtedy byliśmy pijani i chyba naćpani. Jest moim przyjacielem nic więcej nie znaczy.- tłumaczyłam się.- do niczego nigdy nie doszło między nami.- Harry ucieszył się, ale zaraz znowu posmutniał.
-On chyba twierdzi inaczej. Ja nigdy bym cię nie wykorzystał. Pamiętasz co było później. Mogłem, ale tego nie zrobiłem. Sam się zdziwiłem. Zawsze kobiety pociągały mnie w ten sposób i nigdy bym sobie nie odmówił, ale z tobą było całkiem co innego. Chciałem tylko, żebyś była blisko. Nic więcej. Nie to, że coś ci brak. Po prostu bez twojej zgody nigdy bym ci tego nie zrobił. Nie spałem wtedy całej nocy. Byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Zrozumiałem, że kocham cię jak nic innego na świecie i nikogo tak nie kochałem. Wiem, że cię to mało obchodzi, ale muszę ci to powiedzieć. Czuję, że muszę... Ale ranek przyniósł coś innego. Myślałem, że ty mnie też... Mój błąd. Nie mogę się pozbierać. Teraz najważniejsze.- wziął głęboki oddech.- Lils błagam cię zostań. Dam ci wszystko, albo jak chcesz odejdę. Zostań dla swoich przyjaciół, dla Louisy i Lux. Dla mnie... Bez twojego widoku rozpadnę się na kawałki. Nigdy nikogo o nic nie błagałem. Tym bardziej w takich sprawach, ale ty jesteś inna, moja miłość do ciebie jest ta ogromna, że zniżam się i proszę, abyś nie odchodziła. Nie musisz być ze mną. Niech będzie jak dawniej.- wziął moje ręce i przyłożył do swojej klatki piersiowej.- albo weź moje serce ze sobą.- zaczęłam płakać.
-Harry nigdy tego nie zrozumiesz. Teraz tak mówisz. Zasługujesz na lepszą.- łkałam.
-Ty jesteś najlepsza! Nie rozumiesz?- krzyknął, a jego głos echem odbił się po lesie.
-Nie znasz mnie. Nie wiesz co zrobiłam. Zrób coś dla mnie i zapomnij, że istniałam.- pobiegłam z powrotem w stronę domku. Wsiadłam do auta i próbowałam się uspokoić. Parę minut po mnie przyszedł Styles i bez słowa ruszył. Przeszłam, przez to. Nie mogę się pogodzić z tym, że tak bardzo go zraniłam, ale już będzie miał spokój. Dalsza część drogi minęła bardzo szybko. Było już około 14, gdy dojechaliśmy na miejsce, czyli pod mój dom. Nie wiem skąd miał mój adres, ale nie pytałam. Wystawił mi walizki na chodnik i już chciał wsiadać, ale go zatrzymałam.
-Powodzenia.- powiedziałam zaciskając usta.
-Wzajemnie.- powiedział beznamiętnie. Jego oczy były straszne. Bił z nich chłód. On... żałował. Bez zastanowienia rzuciłam się w jego ramiona, na co on zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Jesteś moim przyjacielem.- szepnęłam.- odezwij się.- nie wiem dlaczego to powiedziałam. Przecież po to wróciłam. Chciałam zostawić go w spokoju.
-Okej, zrobisz coś dla mnie... To ostatnia rzecz.- poczerwieniał.
-Wszystko co chcesz.
-Więc mnie pocałuj.- zbliżył się do mnie.
-Co?- zmrużyłam oczy.
-Proszę, pocałuj mnie.- jak na rozkaz przybliżyłam się do niego. Musnęłam lekko jego wargi, ale on złapał mnie i mocno przyciągnął. Całował zachłannie. Trzymał mnie jakbym była całym jego światem. Cudownie było poczuć jego smak i zapach. Ostatni raz i dam mu spokój już na zawszę. Nie wiem ile to wszystko trwało, ale zbyt za krótko. Nie wiem czy jest taka miara czasu, dzięki której nasyciłabym się nim.

Wieczność? To całkiem za mało. Wypuścił mnie powoli, jakby walczył ze sobą i nie chciał mnie oddać nikomu. Musiałam odejść, ale nie chciałam go zostawić. Ból rozdarł moje serce...

Żegnaj Harry.




/// Więc mamy dziś ostatni dzień sierpnia. Dodaje wg. umowy ostatni rozdział tej części. Mam ogromną prośbę, aby każdy kto przeczytał dał komentarz o rozdziale i ogólnie jak podobało się całe opowiadanie. Jeżeli chodzi o drugą część, jutro pojawi się ankieta. Jeżeli będzie ponad 20 głosów zaczynam kolejną część już od 1 października. W między czasie dodam prolog. Wiem, że jesteście może zawiedzeni, bo dużo osób liczyło na happy end, ale cóż... Tak musiało być. Następna część jeżeli się ukarze będzie wg. mnie sporo ciekawsza i będzie dużo, dużo pozytywnej miłości, ale też nie mało kłopotów. Także wszystko w waszych rękach dziękuję Wam <3
Dziękuję użytkownikom Bloggera:
Arawis...!
.~Misiaczek
Nika Zgłodniała
Karolina Żurawska
Galaxy_Love
Alicja
BlueCandy
Eliza Kamila
Trolololo
Lisa S
Charlie
ameliaolejnik12
Elie Styles
Mela
Natalia Galent
Sharley Shy

Dziewczynom z TT:
@iLOve1D_Harry
@stayxstrongx33
@awhmyLoueh
@Sweet_Meggi
@just_xsmile

I wszystkim, którzy to czytali. Znosiliście moje humory, a na TT podnosiliście na duchu. Dzięki Wam przetrwałam te najgorsze momenty, gdy chciałam wyrzucić laptop przez okno. 

A przede wszystkim dziękuję Harry'emu, Liam'owi, Louis'owi, Niall'owi i Zayn'owi, za to, że są takimi wspaniałymi ludźmi i dają mi natchnienie. Dzięki nim poznałam Was i nie boję się marzeń, wytrwale je realizując. 
DZIĘKUJĘ ♥ #LiarryForever

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 19.~ Zanim mnie opuścisz...

17.06.2013r.
13:56
Londyn
Choć od pogrzebu minął już tydzień ja wciąż nie mogę się pozbierać. Szczerze mówiąc, myślę, że tak naprawdę już nigdy nie będę taka jak dawniej. Tom musiał wyjechać na parę dni, więc nie widział w jakim jestem stanie. Razem z Lux tymczasowo zamieszkałyśmy u Eleanor. Wczoraj kiedy wrócił oświadczyłam mu, że wyjeżdżam. Z ciężkim sercem, ale nie widzę tu przyszłości dla siebie. W sumie nigdzie jej nie widzę. Po prostu nie mogę spotkać Stylesa,  nie chce... Właśnie dziś nastał dzień mojego wyjazdu i chwila w której muszę pożegnać Lux i El. Będziemy się czasami widywały. Żałuję, że nie mogę przytulić chłopców. Ostatnio nie zdążyłam na ich wyjazd. Jednak nic innego mi nie pozostaje...
-Lil proszę, zostań.- El znowu drążyła temat. Nie chciała dać za wygraną.
-Zostań i co? Krzywdź dalej bliskich?- fuknęłam.
-Możesz to naprawić. Wytłumacz Harremu, że też go kochasz.
-Co?- spojrzałam na nią zdziwiona.- tydzień temu przez moją głupotę umarł Ralph, a ja mam się rzucić w ramiona Harrego.
-On tego chciał.- pokiwała głową.
-On chciał żyć.- wyszłam z salonu.
-Dobrze. Ja cię już nie przekonam. Jedźmy już po twoje rzeczy.- uśmiechnęła się nieznacznie. Nie wiem już o co jej chodzi. Najpierw mówi, że rozumie, potem się kłóci, a teraz jest zadowolona. Zabrałyśmy Lux i ostatni raz poszłam do domu Harrego.
-Cud, że jeszcze nie zmienił zamków.- otworzyłam drzwi kluczem.- jak chcesz to poczekaj na dole. To potrwa chwilę. Nie..- nagle ktoś wychylił się z kuchni.
-Niall?- weszłam do pomieszczenia.
-Cześć.- zawołali wszyscy chórem. No właśnie WSZYSCY.
-Co wy tu robicie?- zapytałam zdziwiona.
-Lou i Harry mieszkają. A my.- Zayn rozłożył ręce.
-Żeby nie było Harry ja już tu nie mieszkam. Przyszłam tylko po rzeczy.- zwróciłam się do zielonookiego.
-Właśnie po to tu przyjechaliśmy z samych Stanów! Nie możesz wyjechać!- krzyknął Louis.
-Nie chce żyć dalej na utrzymaniu Louisy.- kłamałam.- nie wyszło mi tu.
-Jak to ci nie wyszło? Znalazłaś nas.- uśmiechał się blondyn.
-Dzięki chłopaki, ale serio Londyn nie jest dla mnie.- wzruszyłam ramionami.
-Możemy chwilę porozmawiać.- odezwał się w końcu Harry, a ja zamarłam.- na osobności.- reszta spojrzała na niego badawczo. Kiwnęłam głową. Przeszliśmy do salonu.
-Chcia...- zaczęliśmy jednocześnie.
-Mów pierwsza.-zreflektował się.
-To nic ważnego. Mów.- uśmiechnęłam się lekko. Przy nim zapominałam o wszelkich złych rzeczach które nas spotkały. Chciałam tylko poczuć jego skórę na mojej i ciepło jego ciała.
-Zachowałem się jak kretyn wyrzucając cię z domu. Przecież nie zmuszę kogoś do... Z resztą nie ważne. Możesz tu zostać ile chcesz.- spuścił głowę.
-To nie chodzi o to. Naprawdę. Nic się nie stało. Rozumiem cię.- uniosłam jego brodę.- muszę już wracać.
-Proszę...-chwycił moją dłoń.
-Harry. Podjęłam decyzję.- pokręciłam głową i wróciłam do kuchni. Styles przyszedł chwilę po mnie i zaraz gdzieś wyszedł. Chłopcy na każdy sposób próbowali mnie przekonać, ale byłam nieugięta. Robię to dla Harrego. Chce żeby miał normalną dziewczynę. Nie mordercę. Widzieli, że są na przegranej pozycji.
-Okej. To przynajmniej zostań jeszcze tylko dziś. Zrobimy sobie imprezę pożegnalną!- krzyknął zachwycony Lou. Oczywiście wszyscy poparli jego pomysł.
-Raczej nie. Wiesz jak one się kończą.- spojrzałam na Zayn'a.
-O to się nie martw. To będzie spokojna domówka, przy winie. Pogadamy trochę. Programy w coś. Będzie fajnie.- ogłosił tonem nie uznającym sprzeciwu. Zawahałam się.
-No dobra. Jedna noc nic nie szkodzi.- wzruszyłam ramionami.
-Wiedziałem!- chłopak klasnął w dłonie.
Impreza rozpoczęła się około 18. Założyłam sukienkę, bo nie wiedziałam czy będzie ktoś jeszcze. Louis mówił, że będzie spokojnie. To dobrze. Nie powinnam się bawić tydzień po tym jak zabiłam człowieka. Pojechałyśmy z El do jej mieszkania trochę się odświeżyć. Parę minut po 18 wróciłyśmy do domu chłopaków. Moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły i Harry też był. Zdziwiłam się widząc tylko ich pięciu. To do Tomlinsona nie podobne. W salonie na szklanym stole stały miski z przekąskami i butelka wina.
-Jedna?- uniosłam brew do góry.
-Spokojnie. Mamy całą lodówkę.- zaśmiał się Lou. Zapowiada się wieczorek z One Direction. Włączyliśmy jakąś muzykę. Rozłożyliśmy się w salonie. Rozmawialiśmy na początku o ich trasie i przyszłości. Całe szczęście, że nikt nie wspominał o moim wyjeździe. Harry usiadł obok mnie i czasami ocierał się o moje ramie. Za każdym razem przechodził mnie dreszcz. Tak bardzo pragnęłam żeby był mój. Czułam, że moje miejsce jest tu, przy nim. Tak naprawdę nasze miejsce na ziemi to nie dom. Miejsce każdego człowieka jest przy osobie którą kocha i to nie znaczne gdzie w tej chwili się znajdują. W jego ramionach zawsze byłam u siebie. Harry pasował do mnie jak brakujący puzzel. On mnie dopełniał. Bez niego wszystko się posypie. Jednak muszę pozwolić mu żyć godnie. Nigdy nie zrozumiałby tego co zrobiłam. Myślę, że nigdy nie kochał tak jak ja. Po paru godzinach pożałowałam, że tu przyszłam. Robiłam sobie kolejne wspomnienia, które będą wracały nocami i raniły. Nie pamiętam prawie nic z naszych rozmów. Cały czas dyskretnie spoglądałam na jego twarz, rysy, usta, oczy... Chciałam to wszystko zapamiętać, wryć sobie w pamięć. Nigdy nie zwątpić, że to się wydarzyło, a przecież jest nierealne. Nie można kochać kogoś tak bardzo, żeby odejść dla jego szczęścia i zabić przyjaciela. To takie, głupie? Jestem głupia.
Kiedy wszyscy byli już pod wpływem Liam wpadł na pomysł, że zagramy w butelkę. Oczywiście ja z El się nie zgodziłyśmy, bo ona ma chłopaka, a ja z wiadomych powodów. Spostrzegli, że to durny pomysł, ale w takim razie zagramy na pytania i zadania. Na to mogłam się zgodzić. Pierwszy kręcił Louis i wypadło na Liam'a. Jak się okazało po pytaniu Li ma na oku nową dziewczynę. Byłam zadowolona, że otrząsnął się po zerwaniu z Dan. Dalej wypadło na El, która musiała pocałować Lou. Zrobiliśmy jeszcze parę kolejek i w końcu padło na Harrego. Wybrał zadanie. Niall kazał mu zaśpiewać piosenkę, z którymś ze swoich sąsiadów. Spojrzał w prawo na nieprzytomnego prawie Malika i wskazał, żebym wstała. Podeszliśmy do telewizora, a chłopcy wyjęli sprzęt do karaoke. Eleanor uparła się, że wybierze nam piosenkę. Już po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki "Moments". Zaklęłam cicho.
Po chwili zaczęłam jednak śpiewać jak tylko potrafiłam.

Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
(Zatrzaśnij drzwi
Zgaś światło
Pragnę być z Tobą
Pragnę czuć Twoją miłość
Pragnę leżeć obok Ciebie
Nie potrafię tego ukrywać, nawet gdy się staram
Serce bije mocniej
Czas mi ucieka
Drżące dłonie dotykają skórę
To staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają po mojej twarzy)

Poczułam, że faktycznie łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Zniknęło wszystko i wszyscy. Był tylko on. Tak samo wpatrzony we mnie. Jakbym była całym jego światem. Zielone oczy płonęły przed moimi. Obdarzały mnie ciepłem przy każdym ruchu. W myślach błagam... niech to się nie kończy. My i ta piosenka, która tak idealnie opisywała to wszystko. Nasze uczucia, strach i to cholerne rozstanie.
Harry zaczął swoją część.
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
(Gdybyśmy tylko mogli zatrzymać to życie przez kolejny dzień
Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas)

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
( Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz)

Bałam się, że to wszystko pryśnie, a ja się obudzę. Nie będzie mnie tu i jego też. Te dwa miesiące okażą się snem. Tylko nie mam pojęcia, czy koszmarem, czy marzeniem. Zawszę tu zostanę. Nawet jeśli będę daleko. Moje serce zostanie w tym salonie, dzisiejszej nocy. Znowu moja kolej.
Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky
(Zamknij drzwi
Wyrzuć klucz
Nie chcę być wspomnieniem Twojej osoby
Nie chcę być tak postrzegany
Nie chcę żyć bez Ciebie
Moja wola jest zachmurzona
Jak niebo dzisiejszej nocy)

Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face
(Dłonie milczą
Głos jest odrętwiały
Próbuję to wszystko wykrzyczeć
Ale to staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają po mojej twarzy)

Dławiłam się już prawie łzami. Ta piosenka jest taka piękna. Harry podszedł do mnie nieśmiało, chwycił moją dłoń i zaczął cicho śpiewać. Miałam ciarki na plecach. Zapamiętam go właśnie takiego, z tym błyskiem w oczach. Z tą miłością, którą w końcu przestanie mnie dażyć.

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
(Gdybyśmy tylko mogli zatrzymać to życie przez kolejny dzień
Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas)

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
(Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz)

Flashing lights in my mind
Going back to the time
Playing games in the street
Kicking balls with my feet
Dancing on with my toes
Standing close to the edge
There's a part of my clothes
At the end of your bed
As I feel myself fall
Make a joke of it all
(Jaskrawe światła w moim umyśle
Przywracają na myśl wspomnienia
Zabawy na ulicy
Kopania piłki przez nogi moje
Tańczenia na palcach
Stania blisko krawędzi
Kupki moich ubrań
Na krańcu Twojego łóżka
Momentu, gdy czułem, że upadam
A ty przemieniałaś to w żart.)

Patrzyłam mu w oczy i teraz śpiewaliśmy już razem, ostatnie wersy, łapałam jak ostatnie chwilę mojego życia. Przecież jutro się skończy. Może nie dosłownie, ale jednak. Nie będzie nas, ani tego salonu, moich przyjaciół i Lux śpiącej na górze... Będą wspomienia, najlepszych chwil w moim życiu... Zanim go opuszczę...
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today.
(Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz) 




// Bardzo, bardzo, bardzo Was przepraszam. Nawaliłam. Tyle się działo, że całkiem nie miałam czasu pisać. Nawet myśleć. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. Jeżeli tak to proszę o komentarz, jak się podobał rozdział. Strasznie ciężko mi szło. Pisałam po dwa zdania na dzień. Kompletna pustka. Dziś dopiero dokończyłam i czym prędzej wstawiam! Pozdrawiam :*